Wojna burzy, wojna buduje
Lipna cmentarz wojenny nr 45. Czy to ponadczasowe wezwanie dla ludzkości skrywa się na małej wojennej nekropolii w Lipnej. Beskid Niski. To tutaj w czasie Wielkiej Wojny powstało blisko 35 nekropolii autorstwa znanego słowackiego architekta Dusana Samo Jurkovica. Ale zacznijmy od początku. Rok 1915 jest rokiem wielu zmian na mapie frontu galicyjskiego. Gdy działania wojenne chociaż na chwilę się oddalają ze wsi małopolskich, zaczynają pracować robocze komanda ODDZIAŁU GROBÓW WOJENNYCH CiK KOMENDANTURY WOJSKOWEJ przy dowództwie okręgu wojskowego GALICJA ZACHODNIA w Krakowie. 3 listopada 1915 roku pod numerem IX powstaje w Wiedniu w Ministerstwie Wojny WYDZIAŁ GROBÓW WOJENNYCH, urzędowe oznaczenie to 9 K.Gr. AbteilungKriegsgräber. Na jego czele staje generał major Eduard Hentke von Hesshart. Równocześnie powstają komórki terenowe. Na krakowskiej arenie wojny szefem KGA zostaje najpierw kapitan później major Rudolf Broch. Wraz z nim jego zastępcy, oficerowie koncepcyjni Ludwig Brixel i Hans Hauptmann, poeta i literat.
Rudolf Broch i Hans Hauptmann w swym monumentalnym dziele „Die Westgalizischen Heldengraber aus Jahren des Weltkrieges 1914 – 1915” pisali: „Coś z surowości dziewiczej puszczy zagraża wszędzie w tej górskiej krainie. W tysiącach miejsc samowładna przyroda niszczy nie do poznania wszystko, co ręka ludzka stworzyła. Kiedy burze cichną, człowiek wędrujący po odludnych szlakach górskich, urzeczony bywa przejmującą ciszą. Nie wabią nigdzie miłe i swojskie odgłosy lasu. Z rzadka jedynie widać nad konarami drzew bezgłośnie przelatującego ptaka. Żadnego szelestu w skałach, odgłosu łamanych gałęzi, kolorowej gry motyli i ważek. Tak jak gdyby życie uciekło przed ponurą powagą tej krainy, nie mając odwagi powrócić tu nawet w złotych promieniach wiosennego i letniego słońca”. Wszystkich poległych traktowano na równi bez względu na przynależność armijną czy narodowość. Takim sposobem spoczęli obok siebie wrogowie z bitewnych pól Galicji Zachodniej. „Majestat śmierci jest w nieruchomym smutku ich kamieni, w nieugiętych filarach i sięgających nieba krzyżach słychać głos umierających zwycięzców” – pisał przed stu laty Hans Hauptmann. Stało się to niejako dewizą, myślą przewodnią twórców nekropolii. Szacunek dla przeciwnika, któż teraz o tym pamięta? Wielka Wojna w Beskidzie Niskim pozostawiła głęboką ranę na sumieniu narodów. Po polach i w lasach wielu żołnierzy nie doczekało się po bitwach należytego im pochówku. Trzeba było działać zdecydowanie i energicznie. Zadaniem tym zajęły się właśnie oddziały: krakowski, Przemyśl-Galicja Środkowa i Lwów-Galicja Wschodnia. Po operacji gorlickiej 2 maja 1915 r. pola zabarwiły się na czerwono. Prace zakładały, że na ziemi ogarniętej jeszcze wojną powstaną pomniki bohaterów walczących pod berłem Habsburgów. Owocem stało się założenie 378 cmentarzy we wszystkich okręgach i pochowanie na nich od wiosny 1915 roku do roku 1918 ponad 60.000 poległych.
Powołani do Oddziału krakowskiego artyści, architekci, malarze czy rzeźbiarze z rozmachem przystąpili do budowy tej wielkiej nekropolii. Każdy cmentarz wojenny zyskał niepowtarzalny charakter. Pamięcią i inskrypcjami zajął się Hans Hauptmann, powstało unikatowe dzieło. Teren podzielono na 11 okręgów cmentarnych: Żmigród, Jasło, Gorlice, Łużna, Pilzno, Tarnów, Dąbrowa Tarnowska, Brzesko, Bochnia, Limanowa i Kraków. Przydzielono do nich zespoły specjalistów. Okręg I Nowy Żmigród w 1916 r. w opiekę dostał jednoroczny ochotnik Dusan Samo Jurkovic. Była to postać szeroko znana, był wybitnym słowackim architektem. Zachwyt i zdumienie budziły jego dzieła, gontyny czy krzyże. Sam zaprojektował 35 cmentarzy. O swojej pracy wspominał po latach: “Gdy dzielono teren, nikt nie miał ochoty na pograniczne Karpaty. Dałem sobie przydzielić górska krainę… Wróciwszy z pierwszego objazdu wiedziałem z absolutną pewnością, jak trzeba postępować przy projektowaniu i zakładaniu cmentarzy. Podczas gdy moi wiedeńscy koledzy lokowali swoje cmentarze w bezpośredniej bliskości cmentarzy ogólnych, miast i osad, ja wybierałem odległe wzgórza, strome stoki, a przede wszystkim miejsca najgorętszych walk. Gdy moi koledzy zakładali parki, wysypywali ścieżki piaskiem, sadzili krzewy i kwiaty, ja postanowiłem umieszczać swoje cmentarzyki w naturalnym pięknie stoków karpackich, jak gdyby wytworzyły je tam niewidzialne ręce miejscowej tradycji ludowej. Nie podsypywałem, nie żwirowałem powierzchni cmentarzy, lecz wykładałem ją kostkami darni, które już po kilku dniach łączyły się w żywy zielony kobierzec z którego wystają mogiły okładane kamieniami i wysadzane wrzosem. To zlewanie się terenu cmentarza z otoczeniem nadawało ogólny kierunek moim pracom. Jest rzeczą oczywistą, że sięgnąłem w pierwszym rzędzie po drewno jako materiał budowlany. Wojsko podczas walk niszczyło lasy, a sprzątnięcie i obróbka poszczególnych drzew były częścią mojego zadania”. Harmonia drewna kamienia koronowała jego twórcze zamysły. Piękno przyrody i wieczna cisza na cmentarzach patronowały pokojowi serc i ducha. Okręg I Nowy Żmigród rozciągał się od Wysowej i Ujścia Gorlickiego na zachodzie aż po Łysą Górę i Ożenną na wschodzie. Same cmentarze według zamierzeń artysty znajdowały się faktycznie w miejscach jeszcze do dzisiaj trudno dostępnych. W tym malowniczym zakątku Beskidu Niskiego nekropolia ta dzisiaj jest jednym z najpiękniejszych jakie powstały w KGA.
ŁYSA GÓRA CMENTARZ NR 9. W pięknym terenie przystanęła nekropolia. Tak o niej KGA pisało: ”Przy drodze prowadzącej ze Żmigrodu w stronę Przełęczy Dukielskiej – zlanej krwią bramy Karpat, na zalesionym wzgórzu leży cmentarz wojenny Łysa Góra. Otacza go płot z leśnych żerdzi, przerwany na czołowej stronie szeroką bramą, którą tworzą dwa słupy z łamanego kamienia i drewniana kratownica. Urządzenie na wiejską modłę jest odpowiednie dla odległego cmentarza, zagubionego pośród cichego, bezpretensjonalnego piękna otaczającej przyrody. Między mogiłami, na cokole wznosi się wykonana z kamienia łamanego ściana pomnikowa w formie trzech silnie zwężających się ku górze bloków z których środkowy wybija się ponad pozostałe, tworząc rodzaj piramidy ozdobionej żelaznym krzyżem. Z tablicy na tej piramidzie umieszczonej, przemawiają słowa znamiennej przestrogi: Blade kosiarza żniwo/ Niech się stanie przyszłych zbiorów kiełkującym posiewem./ Słuchajcie w poważnej godzinie tego przykazania./ Uczyńcie życie z śmierci naszej! Dokonanie z artystycznym kunsztem rozczłonkowanie masywnej bryły pomnika, znacznie spotęgowało jego ekspresję. Nad całym obszarem cmentarza wznosi się on niby czuwające oko stroskanego ojca emanując zarazem serdeczność i głęboką powagę. Architektura tego pomnika zdaje się przemawiać nawet nie wspierana słowami wyrytymi na tablicy. Mogiły zdobią drewniane krzyże. Niewyszukane, jakby przypadkowe rozmieszczenia mogił w dwóch długich rzędach po obu stronach prostej drogi szerokości pomnika, podkreśla wojskowy charakter cmentarza. Wokół drewnianych żerdzi i murowanych słupów ogrodzenia, rosną strzeliste świerki. Wydaje się jakby sama przyroda chciała chronić wiernych śpiących przed wrogimi wichrami, szalejącymi ze szczególną siłą nad tutejszymi wzniesieniami” . Na mogiłach nazwiska SCHAFER JOSEF, SIMPERT EGBERT. I data 5.5. 1915. Kim byli czego chcieli w życiu dokonać? Teraz ramię w ramię spoczywają w niezmąconej ciszy. Tylko słup wyznacza przechodniowi drogę. Woła, tu z dala od wojny nastał dla nas pokój. Purpura zachodzącego słońca oświetla rzędy grobów. Wieczny jest ogień pamięci. Nam ich czasy wspomnieć.
Marcin MICHAŃCZYK