Bunkry na linii Mołotowa [FOTO]
Wkrótce upłynie kolejna rocznica niesławnego paktu Ribbentropp – Mołotow. Jego skutkiem było m.in. powstanie linii Mołotowa – przygranicznych umocnień, biegnących m.in. po wschodniej stronie Sanu. Na mocy Układu Ribbentrop – Mołotow z dnia 23 sierpnia 1939 r. terytorium Polski podzielone zostało na dwie strefy okupacyjne. Skorygowano ten podział traktatem z 28 września 1939 roku. Gdy 17 września 1939 r. Armia Czerwona wkroczyła na wschodnie ziemie Rzeczypospolitej ustanowiona została nowa granica poprzez dołączenie tego terytorium Polski do ZSRR. Wtedy to realne stało się zagrożenie ze strony III Rzeszy Niemieckiej. Ze względu na sytuację podjęto decyzję o budowie pasa umocnień wzdłuż nowej zachodniej granicy ZSRR. Linia ta zyskała nieformalną nazwę „Linii Mołotowa”. Decyzja o jej budowie zapadła 26 czerwca 1940 r. 4500-kilometrowa granica pomiędzy Generalnym Gubernatorstwem a Związkiem Sowieckim podzielona została na trzy okręgi wojskowe i 138 odcinków budowy, na których rozpoczęto realizację budowy ok. 2,5 tys. schronów bojowych. Z ramienia Armii Czerwonej prace budowlane nadzorował zastępca Ludowego Komisarza Obrony marszałek Dmitrij Karbyszew. Był znany przez Niemców jako specjalista fortyfikator. Namawiany później do przejścia na stronę niemiecką w ramach sił Ruskoj Oswoboditielnoj Armii generała Własowa nie zgodził się na propozycje, za co został osadzony w obozach koncentracyjnych Zamość, Hammelburg, Flossenburg, Majdanek, Oświęcim, Sachsenhausen, Mauthausen. 18 lutego 1945 r. Niemcy dali mu ostatnią propozycję przejścia na ich stronę. W wyniku odmowy, z grupą 500 więźniów został rozebrany, postawiony pod pręgierzem i polewany wodą na 20-stopniowym mrozie, w wyniku czego zmarł. Miał duże zasługi w wypracowaniu zasad wykorzystania na polu walki zapór inżynieryjnych, minowania i niszczeń oraz forsowania i pokonania przeszkód wodnych. Opublikował ok. 100 prac teoretycznych związanych z inżynieryjnym zabezpieczeniem pola walki.
Linia Mołotowa składała się z umocnień stałych, które tworzyły pas 13 rejonów umocnionych. Były to: Telszewski RU, Szawlewski RU, Kowieński RU, Olicki RU, Osowiecki RU, Zambrowski RU, Kowelski RU, Włodzimiersko-Wołyński Ru, Strumiłowski RU, Rawsko-Ruski RU i Przemyski RU. W nowych rejonach umocnionych zamierzano znacznie wzmocnić obronę przeciwpancerną do tego stopnia, że betonowe schrony bojowe dla armat przeciwpancernych stanowić miały ok. 46 % schronów. Inwestycję w terenie poprzedzał zawsze rekonesans komisji wyznaczonej przez Ludowy Komisariat Obrony lub dowództwo przygranicznego okręgu wojskowego. Po zatwierdzeniu przez Sztab Generalny Armii Czerwonej, gdzie był analizowany pod względem taktycznym i technicznym, stawał się „Planem generalnym rejonu umocnionego”. W marcu 1940 r. Biuro Polityczne KPZR podjęło decyzję o wysiedleniu mieszkańców 800-metrowej strefy przygranicznej, z wyjątkiem kilku miast m.in. Leska, Przemyśla, Sokala i Uhnowa. Ludność przesiedlono do północnej Bukowiny i Besarabii, gdzie przejęła gospodarstwa pozostawione przez rumuńskich Niemców. W ten sposób sukcesywnie oczyszczono cały przygraniczny teren. Do budowy schronów bojowych zaangażowano miejscowych mieszkańców. W 1941 r. we wszystkich przygranicznych rejonach umocnionych pracowało ok. 140 tys. ludzi. Pierwszym Rejonem Umocnionym na południu był rejon przemyski, którego dowódcą został pułkownik Dmitrij Maśluk. Przebieg Linii Mołotowa w zasadzie pokrywał się z granica radziecko niemiecką. Natomiast stan fortyfikacji sowieckich wyglądał na nieukończony nadal w 1941 roku. Świadek wydarzeń Miron Berezik tak wspominał fortyfikowanie Leska i okolic: „Pomimo tego, że był pakt o przyjaźni pomiędzy Niemcami i Rosjanami, ci ostatni Niemcom nie dowierzali i od marca 1940 r. zaczęli budować bunkry pod Leskiem w widokowych miejscach. Wznoszono je i nad samym Sanem, jak i na wzgórzach, jak choćby „Baszta”. Trzy bunkry zbudowano w Woli Postojowej, w Lesku zaś sześć. Usytuowane one były w bliskiej odległości od siebie, co 100-300 me tak, by utrzymywać ze sobą łączność. Poprzez teren Posady Leskiej biegł wykopany rów przeciwczołgowy oraz drewniana zapora także przeciw czołgom. Te zapory ludność miejscowa wzniosła już w początku 1940 r. Na ulicy Słowackiego w dawnym domu pp. Jankiewiczów kwaterowała radziecka jednostka budowlana, która kopała i nadzorowała budowę tych zapór. Wyruszali do pracy zawsze ze śpiewem, w rytm melodii granej przez idącego na przedzie harmonistę. Chłopi z okolicznych wsi np. z Paszowej do pracy stawali z końmi i wozami, były to tak zwane „szarwarki”. Gdy Niemcy ruszyli na wschód bunkry te były gotowe i z załogami, lecz mimo to Niemcy szybko je zdobyli”. 22 czerwca 1941 r. Fall „Barbarossa” stał się faktem. Miron Berezik tak wspominał pamiętny dzień walk o Lesko: „Ostrzał artyleryjski bunkrów trwał non stop. Niektóre bunkry padły szybko, kilka zaś broniło się zażarcie. Pewnej nocy niemiecka grupa szturmowa weszła do miasta, jeden z żołnierzy zastrzelony został z bunkra koło mostu. Widziałem jak w dzień niemiecki oddział w „panterkach” i z maskowaniem z liści na hełmach od strony ulicy Kościuszki znalazł się na tyłach bunkra z kopułą pancerną na tzw. „krzywuli”. Trzech żołnierzy przeskoczyło płot na podwórzu pana Jakubowicza i od tyłu podeszło do bunkra za kapliczką św. Jana Nepomucena. Założyli materiał wybuchowy na betonie i po czym wysadzili bunkier z załogą w powietrze.”
I ostaną się w legendzie te dni gniewu, chwały i krwi. Słowa te to historia kapitana Rikadze, który broniąc się do ostatka zginął w Załużu w bloku bunkra nr X. W bunkrze znajdowała się też jego rodzina – żona Julia wraz z piątką dzieci, guwernantką i sanitariuszem. Bunkier walczył od 26 czerwca 1941 r. i był ostatnim, który cały czas stawiał opór niemieckim oddziałom. W końcu 12 czerwca, gdy broniący odmówili kapitulacji, saperzy wroga wysadzili go w powietrze. Teraz las zarasta historię.
Marcin Michańczyk