20 mln Polaków dostanie wyliczenia emerytur
W czerwcu ZUS rozpocznie wysyłać do ok. 20 mln Polaków specjalne listy, w których wyliczy, jaką każdy z nas będzie dostawał emeryturę. Korespondencja trafi do wszystkich osób, które choć przez chwilę podlegały ubezpieczeniom społecznym i mają zaksięgowane składki na indywidualnym koncie w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. List od ZUS to „Informacja o stanie konta ubezpieczonego w ZUS według stanu na 31 grudnia 2016 r.” W liście podana będzie suma naszych składek w ZUS oraz wyliczona na ich podstawie emerytura. List z ZUS będzie miał dziewięć punktów:
- zwaloryzowany kapitał początkowy (dotyczy tylko osób, które pracowały przed 1999 r.).
- nasze odłożone i zwaloryzowane składki emerytalne w ZUS (I filar) od stycznia 1999 r. do grudnia 2016 r.
- wysokość naszych składek, które odprowadził za nas pracodawca (chyba że mamy np. firmę i sami je odprowadzaliśmy.) Składki są rozbite na poszczególne miesiące w 2015 i 2016 r. (tylko te dwa lata ZUS dokładnie rozpisze).
- odłożone składki na tzw. subkoncie.
- odłożone składki na subkoncie powiększone o waloryzację i ewentualne odsetki za zwłokę.
- wysokość tzw. hipotetycznej emerytury z ZUS
- wysokość naszych składek odprowadzonych do OFE (II filar). Oczywiście dotyczy tylko tych, którzy do OFE należą.
Emeryturę możemy mieć większą, gdy zadbamy o dokładne wyliczenie naszego tzw. kapitału początkowego (pkt 1 w listach ZUS). Dwa miliony Polaków jeszcze tego nie zrobiły. Kapitał początkowy to emerytalny posag. To nasze składki (a tym samym pieniądze) za lata pracy przed 1999 r.
Osoby, które pracowały przed 1999 r., powinny więc wystąpić do ZUS o naliczenia kapitału początkowego.
Trzeba złożyć odpowiedni wniosek wraz z dokumentami świadczącymi o naszym zatrudnieniu przed 1999 r. (świadectwa pracy, informacje o zarobkach). Dzięki temu ZUS uwzględni nam więcej składek i nasze emerytura będzie większa.
ZUS w swoim liście będzie o tym przypominał.
Niestety generalnie wszyscy musimy się pogodzić z tym, że emerytury będą coraz niższe. Dziś średnio Polak dostaje na emeryturze ok. 60 proc. pensji, czyli ok. 2 tys. zł brutto. W nowym systemie będzie miał ok. 40 proc. mniej ostatniej pensji, czyli ok. 1,3 tys. brutto. Dodatkowo rząd od października obniży wiek emerytalny do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. A to oznacza, że wszyscy, którzy zdecydują się w obniżonym wieku odejść z pracy, jeszcze mniej odłożą składek.
Zmiana systemu i obniżony wiek emerytalny będą oznaczać, że niektórym z wyliczeń wyjdzie 200 czy 300 zł emerytury.
Takim osobom – aby nie musieli żyć z pomocy opieki społecznej – państwo zagwarantowało emerytury minimalne (dziś 1 tys. zł brutto). A to oznacza, że nawet jeżeli odłożą niewiele składek, to i tak państwo wypłaci im minimalną emeryturę. Ale nie wszyscy mają szansę nawet na emeryturę minimalną. Aby dostać emeryturę minimalną, trzeba będzie spełnić odpowiednie warunki stażowe: 20 lat – kobiety, 25 lat – mężczyźni.
Do stażu liczą się okresy składkowe (a więc gdy pracowaliśmy, a od naszej pensji były odprowadzane składki) i nieskładkowe (studia). Okresy nieskładkowe nie mogą jednak przekroczyć jednej trzeciej okresów składkowych.
Bardzo niska emerytura (i tym samym świadczenie nawet poniżej emerytury minimalnej) grozi:
– osobom pracującym na umowę o dzieło. Umowy o dzieło nie liczą się więc do emerytury (liczy się za to umowa-zlecenie).
– osobom, które często idą na chorobowe. Gdy jesteś na zwolnieniu, nie odkładasz na emeryturę!
– wreszcie Polakom, którzy prowadzą firmy. Odprowadzają składkę od zadeklarowanego dochodu, który nie może być niższy od 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia. I zdecydowana większość płaci takie właśnie minimalne składki ZUS.
Dodatkowo rząd planuje część firm z niewielkimi przychodami zwolnić z opłacania pełnej składki emerytalnej. To oczywiście oznacza mniejsze obciążenie, ale też wiąże się z jeszcze niższą emeryturą.